czwartek, 29 listopada 2012

dzień drugi

Pobranie krwi jest z samego rana - wszystkich zwołują na 6.30 rano - polecam zapytać o której można przyjść najpóźniej - nam powiedziano że max 7.30 - i o tej porze tam się zjawiliśmy -  mamy czekały od godziny na swoją kolejkę - a my czekaliśmy 10 minut :)
Wyniki w czwartek rano.

o 12 badanie laryngologiczne - w poczekalni aż czarno od dzieci i rodziców - wpychanie się w kolejkę nie jest tu super trudne - ostatecznie pomimo, że byłam mniej więcej w środku kolejki zostałam na sam koniec.. ale czasu mi nie brakuje więc mogę czekać.. 2 godziny na wizytę.
Najważniejsze, że Młody został zbadany i okazało się, że trzeci migdał jest ok - za pół roku nastepna kontrola. Pozostałe elementy laryngologiczne też w porządku.

Obiad zjedliśmy w tzw międzyczasie  oczekiwania na wizytę u laryngologa.
Jedzenie da się przeżyć.
Obiad: zupa z buraków, z fasolą
karkówka w sosie, ziemniaki, surówka
Kolacja: makaron z cukrem, masłem i serem białym, wędlina, sałata ogórek i pomidor - w porcyjkach.

Po laryngologu - była już godzina ok 16 poszliśmy na krótki spacer po terenie ośrodka. Przypadkowo, w drodze powrotnej trafiliśmy na kulkownię - okazało się, że to sala do gimnastyki dla dzieci z oddziału rehabilitacji pulmonologicznej - jakoś wkręciłam Młodego na 15 min. Bo cała zabawa w tej kulkowni to 30 minut dziennie.

Ponoć jest tu tez jakiś Figloland - ale jeszcze nie trafiłam na jego trop.
Generalnie trafić tu gdziekolwiek to masakra -jak ktoś nie ma orientacji w przestrzeni to umarł w butach.. kiepskie oznaczenia, trzeba się mocno nabiegać i naszukać, żeby znaleźć cokolwiek.

Nie wiem czy to efekt ogólnego zmęczenia czy męczącego dnia ale ok 18 myślałam, że zasnę na stojąco - a raczej nie należę do osób, które kładą się spać jak tylko zapadanie zmrok..

Ostatecznie, wieczór spędziliśmy w pokoju- Młody oglądał bajkę na kompie -ja czytałam.
0 21 zgarnęłam go do łóżka i zasnęłam razem z nim...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz