czwartek, 29 listopada 2012

przyjazd

dzień pierwszy

Przez telefon Panie informowały, żeby zjawić się do 10.00.
Dla nas oznaczało to jedno -pobudka o 3 w nocy! BRRR...
Ostatecznie jednak, dzień przed przyjazdem powiedziano, żeby zjawić się do południa - to brzmiało już decydowanie lepiej..
Dotarliśmy na miejsce i udaliśmy się do Izby Przyjęć, która z uwagi na remont została przeniesiona w inną część budynku.
Po wypełnieniu kwitków na Izbie zostaliśmy skierowani na Oddział, gdzie prócz ważenia, mierzenia itd obejrzał nas lekarz, robiąc obszerny wywiad na temat chorób i przyjmowanych wcześniej leków.
Pech chciał, że Młody na dzień dobry przyszedł z gorączką i ostatecznie lekarz odesłała nas do pokoju.
Po 15 -tej mogłam odebrać skierowania na liczne badania w diagnostyki. Badania są zlecane na podstawie wywiadu - my dostaliśmy: pasożyty, laryngologa, testy z krwi w kierunku alergii, badania krwi podstawowe, chlorki w pocie. Młody jest za mały na badania typu spirometria czy testy alergiczne skórne.

Z moich obserwacji wynika, że jak ktoś zjawi się w dniu przyjęcia później to i tak nie ma to żadnego znaczenia. Pierwszy dzień jest na rozpakowanie i zebranie wywiadu, wstępne badanie lekarskie. Badania zaczynają się od drugiego dnia pobytu.
Żeby połączyć diagnostykę z rehabilitacją od razu należy mieć skierowanie od lekarza specjalisty.
Jest też możliwość, ze lekarze z diagnostyki kierują od razu na rehabilitację po zakończonej diagnostyce -przy założeniu, że są wolne miejsca.


Pokój

Bardzo pozytywne wrażenie - spodziewałam się maleńkiego pokoiku ze szptalnymi łóżkami, lub tapczanami rodem z PRL..
Nasz apartament składa się z dwóch pokoi i łazienki - pokój dzienny, sypialnia i łazienka z natryskiem - wszystko odnowione. Na podłogach panele.
Jest duża szafa i komoda, do tego dwie szafki nocne, ława i dwa krzesła.
Telewizorów brak.
Warto zabrać ze sobą czajnik elektryczny, lampkę nocną, zasłonkę :) bo w oknach same firanki i widać wszystko co się dzieje w pokoju, koce do przykrycia kanapy czy łóżka z pościelą.
Warto mieć też zapas wody niegazowanej - na miejscu nie ma gdzie kupić, a oficjalnie poza teren Szpitala nie powinno się wychodzić. W każdym razie w sytuacji kiedy dziecko się rozchoruje  to jest problem z nabyciem tego czy owego bo przecież dziecka samego w pokoju nie zostawisz a chorego też nie będziesz ciągać po sklepach.


Jako, że od samego rana nic nie jedliśmy (mam na myśli siebie i męża) to skorzystaliśmy z dobrodziejstw kawiarenki - zapiekanka 4 zł - nawet na głodniaka nie była zbyt zbyt dobra ale sycąca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz